Torturą jest nieustanne pilnowanie się i drżenie z obawy, by nas nie ujrzano inaczej niż zwykle.
Seneka
O spokoju ducha, XVII, 1
Wczytując się w ten krótki fragment zastanawiałem się czy chodzi o strach przed pokazaniem prawdziwego siebie czy też o strach przed pokazaniem swojego słabszego oblicza, na przykład kiedy mamy zły dzień. Dochodzę do wniosku, że chyba obie odpowiedzi są poprawne. Człowiek od pewnego momentu, zapewne kiedy porzuci go już dziecięca naiwność i czystość, zaczyna tworzyć jakiś swój obraz. Z tym obrazem chce być utożsamiany. Niektórzy tworzą obraz eleganckiego dżentelmena, inni książkowego mądrali, inni znowu chcą być widziani jako ten śmieszny, dusza towarzystwa. Czasem wyjście z roli oznacza porażkę i kiedy śmieszek przestaje być śmieszny zaczyna się czuć źle sam ze sobą. Zaczyna odczuwać, że kiedy nie jest śmieszkiem, jest nikim. Ale chodzi chyba w tym wszystkim o to, aby zaakceptować słabsze dni. To nic, że czasami żart nikogo nie bawi. To nic, że czasami nie mamy nic ciekawego do powiedzenia. To nic, że jesteśmy smutni. Ważne jest bowiem otaczanie się takimi ludźmi, którzy akceptują wszystkie twoje stany skupienia. Szukajmy tego skarbu.